czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 8.

Obudził mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Przetarłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz. Był to sms od Zayna.

Od: Zayn.
Wstawaj śpiochu. :D Dlaczego nie jesteś w szkole? :(

Omg! Było już po 10. Jakim cudem nie zadzwonił mi budzik. Odruchowo zerwałam się z łóżka. Po chwili namysłu zdecydowałam się na to, że nie pójdę dzisiaj do szkoły. Lekcje i tak miałabym tylko do 13:10, więc nie opłacało mi się już iść. Przecież nic się nie stanie, jak raz opuszczę jeden dzień. Najgorzej będzie z moja matką, jak dowie się o mojej nieobecności w szkole. Cóż, mówi się trudno, coś się wymyśli. Wzięłam telefon do ręki i odpisałam mulatowi.

Do: Zayn.
Dzisiaj raczej nie pojawię się w szkole. Zaspałam :/

Odłożyłam telefon i skierowałam się do łazienki. Ogarnęłam się trochę. Rozczesałam włosy i związałem je w jednego warkocza na bok. Pomalowałam lekko oczy, używając przy tym tylko tuszu do rzęs i kredki do oczu. Ubrałam się na sportowo. Założyłam czarne spodnie dresowe z obniżanym krokiem i szarą bokserkę. Ten dzień zamierzałam spędzić leżąc na kanapie, oglądając telewizję i jedząc przy tym słodkości. Już dawno czegoś takiego nie robiłam. Pora to zmienić i chodź raz porządnie odpocząć. Postanowiłam, że zadzwonię do rodziców i o wszystkim im powiem.

Pierwszy sygnał... Nic
Drugi sygnał.... Nic
Trzeci sygnał...
    - Hej córciu. Coś się stało,że dzwonisz o tej porze. Powinnaś być już w szkole, jak się nie mylę.- powiedział tatp. Po drugiej stronie, usłyszałam głos rodzicielki.
    - Cześć tato. Tak, zgadza się, ale jakoś źle czuję, więc zdecydowałam się że dzisiaj nie pójdę do szkoły.- odparłam. Musiałam wymyślić coś wiarygodnego.
    - Jak źle się czujesz to dobrze, że nie poszłaś. Może to jakiś wirus?- zapytał zmartwionym głosem.
    - Nie wiem tato. Być może. A co tam w ogóle u Was słychać?-zapytałam się taty, aby zmienić szybko temat.
    - U nas wszystko okey, gorzej jest z ciocią. Staramy opiekować się nią jak najlepiej, żeby nic jej nie zabrakło, ale niestety jest z nią źle.- powiedział. Usłyszałam w jego głosie smutek.
    - Przykro mi. Może jej stan się polepszy. Trzeba mieć taką nadzieję. - odpowiedziałam, aby podtrzymać tata na duchu.
    - Masz rację. Musimy być w dobrych myślach.- odrzekł.
    - Dobra tatuś, będę już kończyć. Pozdrów tam mamę i oczywiście ciocię.- powiedziałam, zmieniając pozycję siedzenia.
    - Trzymaj się ciepło i uważaj na siebie.- odpowiedział.
    - Pa tato.- po tych słowach rozłączyłam się.

Poszłam do kuchni po jakieś jedzenie. Zrobiłam sobie na początku 2 kanapki z serem i z pomidorem. Wzięłam sobie jakieś chipsy, paluszki, ciastka i sok pomarańczowy. Udałam się z tym wszystkim do salonu i usiadłam na kanapie. Włączyłam sobie komedię romantyczną ,,Wciąż ją kocham”, w których gra moim zdaniem najprzystojniejszy aktor, czyli: Channing Tatum. Po tym filmie obejrzałam sobie jeszcze ,,Tylko Ciebie chcę”. Nie pamiętam w którym momencie zasnęłam. Spokojny sen, przerwał mi dzwonek od drzwi. Wstałam zła na tego, kto mnie obudził. Otworzyłam drzwi a w nich ujrzałam... Kogo? Oczywiście, że Zayna. Byłam w lekkim w szoku, bo się dzisiaj jego nie spodziewałam u mnie w domu. Przecież nie umawiałam się z nim. Tak mi się chociażby wydaje. Trochę się przestraszyłam, że ogląda mnie w takim stanie jakim teraz jestem. Na pewno mam włosy rozczochrane i makijaż cały rozmazany.

-   Zayn co Ty tu robisz?- zapytałam na jedynym wdechu.
- Cześć. Też Cię miło widzieć.- odpowiedział uśmiechając się przy tym. Wyglądał nieziemsko, zresztą tak jak zawsze. Miał na sobie dopasowane, czarne jeansy z rozcięciami na kolanach, tego samego koloru kurtkę skórzaną i biały T-shirt. Włosy miał ułożone tak jak zawsze. Chwilę się tak na niego patrzyłam. Wyglądałam wtedy pewnie jak jakaś idiotka. Z mojego rozmyślenia wyrwał mnie głos Zayna.

- Zrób zdjęcie, wystarczy na dłużej.- powiedział, puszczając do mnie oczko.
- Spadaj. Dobra Zayn co Ty tutaj robisz?- zapytałam ponownie.
- Przyszedłem Ciebie porwać. Szykuj się, idziemy do kina.- odrzekł wchodząc do salonu. - Ja tutaj na Ciebie poczekam. Ooo, widzę że zrobiłaś sobie mały seansik filmowy i to beze mnie. Oj Veronica jak mogłaś? - odrzekł, udając obrażonego na mnie.
 - Tak jakoś wyszło Zayn.- uśmiechnęłam się. - Następnym razem na pewno Ciebie nie zabraknie.-podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.
- Okey, wybaczam Ci. Dobra leć się szykować. Masz 15 minut. Będę odliczać czas. Pamiętaj. Jeden, dwa, trzy...- zaczął odliczanie.
- Przestań już. Zaraz będę gotowa.- skierowałam się na górę do mojego pokoju. Nie wiedziałam w co się ubrać. Ostatecznie zdecydowałam się na ten strój.

Szybko ubrałam się. Poprawiłam swój makijaż i związałam swoje włosy w luźnego koka. Do torebki schowałam: błyszczyk do ust, gumy do żucia, telefon, portfel a także chusteczki higieniczne. Popryskałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami i byłam już gotowa. Schodząc na dół, o mało bym się nie przewróciła. Przed upadkiem powstrzymały mnie czyjeś dłonie. Tak jak myślałam, okazały się należeć do Zayna. Chwilę tak, przyglądałam mu się. W jego oczach dostrzegłam coś pięknego. Pewien błysk w oku. W tamtej chwili miałam ochotę go pocałować. Nie mogłam tego zrobić. Mieliśmy być tylko przyjaciółmi, a na dodatek sama mu to zaproponowałam. Cholera, kogo ja oszukuję. Pragnę czuć jego usta na moich, cały czas. Stop! Otrząśnij się wreszcie. Raptownie odsunęłam się od Zayna. Widziałam w jego oczach... Hmm... Smutek, rozczarowanie. Może na coś liczył. Cóż obiecaliśmy sobie, że będzie nas łączyć tylko przyjaźń i nic więcej.

-Spóźniłaś się 2 minuty, ale warto było czekać. Pięknie wyglądasz- powiedział, uśmiechając się do mnie.
- Dziękuję. W takim razie chodźmy.- odrzekłam. Założyłam na siebie jeszcze kurtkę skórzaną, bo na dworze nie było za ciepło. Zamknęłam drzwi na kluczyk, po czym wrzuciłam je do mojej torby.
- Przyjechałem samochodem, ale mam ochotę się przejść. Co Ty na to?- zapytał Zayn.
- Jasne. Trochę ruchu nam nie zaszkodzi.- zaśmiałam się. W tym momencie Zayn złapał mnie za rękę. Trochę było to nie zręczne, ponieważ nie jesteśmy parą, tylko kumplujemy się. Spojrzałam się na nasze złączone dłonie, a potem na chłopaka.
- Spokojnie. Będzie nam cieplej w ręce.- powiedział mulat i puścił do mnie oczko.
- Też prawda. A co tam w szkole?- zapytałam się.
- W porządku. Najgorsze jest to, że musiałem siedzieć sam w ławce na lekcjach.- odpowiedział.
- Niemożliwe. Nie kokietuj. Każda panienka ma ochotę usiąść obok, albo na ,,Tobie”.- zaśmiałam się, robiąc przy tym jedną ręką cudzysłów.
- Nie jestem żadną z nich zainteresowany. Żadna z nich nie skradła mego serca.- powiedział. Poczułam się wtedy jakoś dziwnie. Nie wiem czym, było to spowodowane. Musiałam zmienić temat, bo czułam się trochę nie zręcznie.
- A tak w ogóle to na jaki film idziemy?- zapytałam.
- A na co masz ochotę? Horror, komedia romantyczna czy coś innego?- zapytał się mnie.
- Hmm... Dzisiaj mam ochotę na coś na prawdę strasznego.- powiedziałam, uśmiechając się przy tym ,, od ucha do ucha”.
- A wiem o co Ci chodzi. Będziesz miała wtedy pretekst, aby się do mnie przytulić.- po tych słowach walnęłam go w ramię.
- Nie boję się horrów.- powiedziałam odważnie.
- Aha, na pewno. Zobaczymy jeszcze. Każda dziewczyna tak mówi.- droczył się ze mną.- Skończymy już Zayn.- odrzekłam.

Chwilę szliśmy w milczeniu, aż w końcu dotarliśmy do kina. Przed kasą kłóciliśmy się, kto ma zapłacić za bilety. Zayn uparł się, że on będzie płacił. Powiedział, że on mnie zaprosił, dlatego za wszystko będzie płacił. Po jakimś czasie zgodziłam się, bo każdy się na nas patrzył, jak na bandę idiotów a zwłaszcza sprzedawczyni. Po zakupieniu biletów na film ,, Naznaczony 3” i przekąsek takich jak: nachosy, popcornu i coli, skierowaliśmy się do sali. Zajęliśmy miejsca w środkowym rzędzie. Nikogo prawie nie było. Praktycznie byliśmy tylko my i nasze jedzenie. Po reklamach, które myślałam,że trwają wieczność, przyszedł czas na film. Na początku był trochę dość nudny. Nie zrobił na mnie dobrego wrażenia, ale potem zmieniłam zdanie. Był bardzo straszny, a przede wszystkim trzymał w napięciu, co jest najważniejsze w takich filmach. W pewnym momencie nie wytrzymałam i wtuliłam się w Zayna. On tylko zaśmiał się. Wiedziałam że mu się to podoba. Jego perfumy połączone z dymem papierosowym, tworzyły najlepszą mieszanką. Czułam się przy nim tak dobrze i bezpiecznie. Przestałam zwracać uwagę na film. W tej chwili liczył się tylko on. Nie mogę tak myśleć! Nie mogę się w nim zakochać, on może mieć każdą dziewczynę. Jakąś długonogą blondynkę, czy modelkę. Zresztą on sam wygląda jak jakiś model z okładki ,, Glamour”. Gdy film się skończył odetchnęłam z ulgą. Wyszliśmy z kina nic nie mówiąc, dlatego postanowiłam to zmienić.

- I jak? Podobał Ci się film?- zapytałam mulata
- Był niczego sobie. Ale widziałem, że Ci się strasznie spodobał.- zaśmiał się.
- W niektórych momentach to na prawdę trzymał w napięciu.- powiedziałam.
- Nom. Zgodzę się z tym, ale oglądałem straszniejsze horrory.- oparł.
- Ja też.- chciałam udać, że nie bałam się za bardzo.
- Mam ochotę to zobaczyć, jak oglądasz takie filmy. Wtedy to weszłabyś mi pewnie na kolana.- spojrzał się na mnie, poruszając przy tym brwiami.
- Haha... Chciałbyś.- powiedziałam.
- No pewnie, że chciałbym. Pewnie każdy chłopak na moim miejscu też by chciał.- odrzekł.

Pozostała droga minęła dość szybko. Przed domem, Zayn zaczął się ze mną żegnać.

- A-a może wejdziesz na chwilę. I tak nikogo nie ma. Moich rodziców nie ma. Wrócą w następnym tygodniu.
- Okey, pewnie.- odrzekł, przepuszczając mnie w drzwiach.
- To rozgość się. Może zjadłbyś coś? Na co masz ochotę?- zapytałam, wchodząc do kuchni.
- Hmm... Nie wiem, ale może ja coś przygotuję.- zaproponował mi Zayn.
- Ooo, umiesz gotować? No nieźle. Czyli jeszcze mało o Tobie wiem. W takim razie, możesz ze mną zamieszkać na zawsze.- powiedziałam.
- Ver., żeby dobrze mnie poznać, potrzeba baaardzo dużo czasu.- odrzekł, grzebiąc po szafkach, aby znaleźć jakieś produkty. - Proponuję nugetsy z sosem meksykańskim. Co Ty na to?- zapytał się, zakładając fartuszek mamy. Zaczęłam się z niego śmiać, wyglądał przekomicznie.
- Brzmi znakomicie.- odpowiedziałam, nadal się śmiejąc.
- Ej, z czego się śmiejesz? Nigdy nie widziałaś faceta w fartuszku.- zapytał się.
- Nie w takim i nie w takim kolorze.- odpowiedziałam.
- No widzisz. - odpowiedział, przy czym wysypał na mnie trochę mąki.
- Chcesz wojny to będziesz ją mieć.- odparłam i także wysypałam na jego włosy garść białej mąki.

Dobrze się przy tym bawiliśmy, czułam się jak małe dziecko. Ganialiśmy się po całej kuchni. Nie miałam już siły na nic, więc uklękłam na podłogę. Zayn chwycił mnie na ręce i zaniósł na kanapę. Zaczął mnie łaskotać.

- Ha-ha. Zayn przestać. Aaaaaa... Haha.- zaczęłam śmiać się, jednocześnie piszcząc.
- Nie przestanę.- zaczął jeszcze mocniej mnie łaskotać.
- Proszę Cię na prawdę. Hahahaha....- nie dawał za wygraną.

Niespodziewanie, przestał mnie łaskotać. Spojrzał się w moje oczy, a potem na usta. Wiedziałam co może się wydarzyć. Sama nie wiedziałam, czy tego chcę. Zaczął się powoli do mnie przybliżać, złapał ręką mój policzek. Delikatnie musnął moje wargi, po czym mocniej wpił się w nie. Nie byłam mu dłużej dłużna i odwzajemniłam jego pocałunek. Zaczęliśmy poruszać się synchronicznie. Swoje ręce umieściłam na jego włosach, lekko przy tym ciągnąć za końcówki. Na ten gest, jęknął w moje usta, a ja się uśmiechnęłam. Od dłuższego czasu nie czułam się tak, jak teraz. Na podbrzuszu poczułam coś przyjemnego. Nasz pocałunek przepełniony był: pasją, pożądaniem i namiętnością, świadczył o tym że czujemy coś do siebie, a na pewno ja. Nie wiem wiem co to dokładnie było. Może jakieś zauroczenie, zadurzenie czy też oczarowanie. Po kilku chwilach zaczęło brakować nam tchu. Nie mieliśmy wyboru, musieliśmy się od siebie odsunąć. Słychać było tylko nasze, nierównomierne oddechy. W jego oczach można było zauważyć żądzę.

- Zobacz Veronico co ze mną robisz.- po tych słowach spojrzał się na swoje krocze, a ja podążyłam za jego wzrokiem. Na spodniach zobaczyłam wielkie wybrzuszenie. Czułam, że robię się czerwona jak burak.
- Skarbie, nie ma się czego wstydzić. To jest normalne, chociaż jeszcze żadna dziewczyna nie działała na mnie tak jak Ty.- odrzekł tym swoim seksownym głosem.
- Um.... Mu-musimy tutaj posprzątać.- powiedziałam, zająkując się przy tym.
- Taaa... Ale chyba z naszych nachosów, to nic już nie wyjdzie.- zaśmiał się.- Może coś zamówimy?- zapytał się.
- Jasne. Może pizze?- wstałam z kanapy i zaczęłam sprzątać nasz bałagan. Zayn wyjął z kieszeni telefon i zamówił dużą hawajską. Po około 20 minutach wszystko było już sprzątnięte i czekaliśmy na jedzenie. Usłyszeliśmy dzwonek od drzwi. Zayn podszedł do młodego chłopaka i zapłacił jemu należną kwotę. Usiedliśmy w salonie i jedliśmy w milczeniu.

- Chyba będę się już zbierał. Dochodzi 22:00.- powiedział, przerywając ciszę.
- Nie musisz. To znaczy możesz zostać na noc. I tak sama siedzę w domu.- odrzekłam.
- Chciałbym,ale nawet nie mam nic na przebranie, ani książek do szkoły.- odparł, przeczesując sobie włosy.
- Najwyżej wstaniesz jutro wcześniej rano, podjedziesz samochodem do domu i się wyszykujesz.- powiedziałam, wyrzucając do kosza pudełko po pizzy.
- Hmm... Okey. W takim razie zostaje u Ciebie na noc.- odpowiedział, poruszając przy tym brwiami.
- Chodź zaprowadzę Ciebie do łazienki. Na pralce są świeże ręczniki. Jak chcesz to możesz użyć szamponu i żelu pod prysznic tata.- powiedziałam, wychodząc z łazienki.

Czekałam na Zayna z niecierpliwością. Nie było go już całe pół godziny. Ile można? Wreszcie wyszedł z łazienki. W samych bokserkach. Spojrzałam się na jego ciało. WOW. Ale ma dużo tatuaży. Chwilę się pogapiłam. Pomyślał pewnie, że jestem jakaś niewyżyta, czy coś w tym stylu. W pewnym momencie odwróciłam głowę od jego nagiego torsu. Szybko poszłam się umyć. Zajęło mito tylko 15 minut. Wyszłam z prysznica, dobrze się przy tym wycierając świeżym ręcznikiem. Założyłam czarną bieliznę i za dużą koszulkę, która sięgała do połowy ud. Rozczesałam włosy, umyłam zęby i udałam się do pokoju. Na moim łóżku zastałam Zayna, który przeszywał mnie wzrokiem.

Oczami Zayna.
Postanowiłem poczekać na Veronicę w jej pokoju.Nie wiedziałem przecież, gdzie mam położyć się spać. Przy okazji miałem okazję pooglądać sobie jej rzeczy. Gdy dziewczyna weszła do pokoju, zamarłem. Miała na sobie cholerną koszulkę, która ledwo zakrywała jej pośladki. Miałem ochotę wszystko z niej zdjąć. Nie miała pojęcia, co ze mną robiła. Poczułem, że mój kutas gotowy jest do działania. Musiałem się powstrzymać. Z transu wyrwały mnie słowa dziewczyny.

- Yyy. Zayn? Co Ty tu robisz?- zapytała się, na jej twarzy zauważyłem czerwone rumieńce. Z nimi wygląda jeszcze piękniej.
- No jak to co?-zaśmiałem się. - Nie powiedziałaś mi gdzie mam spać.- odparłem, podchodząc do niej. Przejechałem dłonią po całej długości jej ręki. Poczułem, że przeszedł przez nią dreszcz.
- A no tak. Zapomniałam. Będziesz spać tutaj, a ja pójdę na kanapę do salonu.- powiedziała, przy czym cofnęła się o krok.
- Nie zgadzam się. Ja pójdę na kanapę.- odpowiedziałem.
- Ty jesteś moim gościem, Zayn. Nie pozwolę, żebyś spał w salonie- odrzekła, siadając na fotel.
- No to nie możemy spać w Twoim pokoju, na jednym łóżku? Zmieścimy się przecież, jest dość duże.- powiedziałem. Zauważyłem, że Veronica przygryza wargę.
- Okey. Niech będzie.- wymamrotała nieśmiało.
- Położyłem się na jednej połówce łóżka, a Ver na drugiej przy samym brzegu. Zaśmiałem się, przecież ja nie gryzę.
- Jak chcesz to możesz się przesunąć, nie chcę żebyś w nocy zaliczyła upadek z łóżka. Nie bój się, nic Ci przecież nie zrobię.- powiedziałem.
- Nie to nie o to chodzi.- odrzekła niepewnie, przy czym przybliżyła do mnie.


Oczami Ver.
Nie spodziewałam się tego, że będziemy spać na jednym łóżku. Czułam się trochę skrępowana. Na początku położyłam się na samym końcu łóżka, ale Zayn kazał mi się przesunąć, więc tak też uczyniłam. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć, ale sen nie przychodził mi tak łatwo. Po jakimś czasie poczułam na moim brzuchu rękę mulata, który zaczął mnie do siebie przesuwać. Nie zaprotestowałam. W jego objęciach czułam się bardzo dobrze. Wiedziałam, że na pewno nic mi nie zrobi. Wierzyłam mu.

- Dobranoc Zayn.- powiedziałam cicho.
- Dobranoc skarbie. Niech Ci się przyśni książę z bajki.- odpowiedział Zayn, całując mnie we włosy. Po tych słowach poczułam lekkie zmęczenie. Zamknęłam oczy i odpłynęłam do spokojnej Krainy Morfeusza.

----------------------------------------------------------------
UWAGA! Każda osoba która przeczyta ten rozdział, niech skomentuje. Chcę po prostu wiedzieć, czy jest sens pisania nadal tego bloga.

2 komentarze:

  1. Jest sens :) pisz dalej :) najlepiej codziennie :D życzę dalszej weny, opowiadanie wspaniałe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, cześć, konnichiwa!
    Szybkość to termin nie jednoznaczny czy może powód przez które życie obraca się o 360 stopni? Jest niczym narkotyk, który po dostaniu się do Twojego organizmu nie opuści go już nigdy więcej. Czy Wiktorii uda się wyleczyć Zayn'a z uzależnienia? A może oboje wpadną w nałóg i będą ze sobą rywalizować? Wszystko możliwe. Nigdy nie wiadomo co przyniesie nam los. Może wygraną na loterii, może powolną i bolesną śmierć. Kto wie? Dowiesz się, gdy przeczytasz. A jak nie.. Jak nie to będziesz całe swoje życie zastanawiać się co stało się z Zayn'em pieprzonym Malikiem i jego urodziwą polską koleżanką.
    Fanfiction on Blogger : www.speed-zayn.blogspot.com
    Fanfiction on Wattpad : https://www.wattpad.com/141271346-speed-zayn-malik-fanfiction-prolog

    OdpowiedzUsuń