niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 6.

Po odsunięciu się od siebie, słyszałam tylko nasze nierównomierne oddechy. Były znakomitą muzyką dla moich uszu. Nic wokoło dla mnie się nie liczyło, tylko on. Spojrzałam w oczy Zayna, widać było w nich pożądanie i pewny nieznany mi dotąd błysk w oku. Nie wytrzymałam, musiałam ponownie wpić się w jego usta, potrzebowałam ich. Zayn przygryzł moją dolną wargę, po czym rozchyliłam usta. Wykorzystał moment i wsadził mi język do środka. Nasze języki współgrały idealnie, jakby byłyby dla siebie stworzone.

Oczami Zayna:
Już dawno marzyłem o tym, aby pocałować Veronicę. Od pierwszego razu, kiedy ją spotkałem. Miała w sobie to coś. Te jej piękne, hipnotyzujące oczy, w które mogłem się patrzeć cały czas i idealne usta, o których każdy facet miał przeróżne fantazje, a przede wszystkim ochotę aby ich spróbować. Kiedy ją pocałowałem cały świat przestał dla mnie istnieć. Miałem ochotę na coś więcej, przez ten cholernie seksowny strój, strasznie mnie pociągała. Kiedy wplotła w moje włosy swoje niewielkie dłonie, poczułem w spodniach erekcję. Wystarczył chociaż jej jeden dotyk, aby mój penis był gotowy do działania. W pewnym momencie zaczęło brakować nam tchu, więc musieliśmy to przerwać. Za chwilę znowu pocałowała mnie jeszcze z większą siłą, nie musiała długo czekać, abym odwzajemnił jej pocałunek. Myślałem, że osiągnę szczyt przez same całowanie. Żadna dziewczyna tak na mnie nigdy nie działała, a miałem ich na prawdę dużo. Nie spodziewanie ode mnie się odsunęła.

- Przepraszam nie powinniśmy tego robić. To nie powinno się wydarzyć.- powiedziała na jednym wdechu. Zauważyłem na jej twarzy piękne rumieńce, które dawały jej jeszcze większego uroku, niż miała w sobie.
- Nic się nie stało Veronica. To było wspaniałe. Od dawna marzyłem, aby to zrobić.- odpowiedziałem, uśmiechając się do niej.
- Na prawdę przepraszam. Muszę już iść Zayn.- odparła, po czym odeszła ode mnie zostawiając mnie w takim stanie.
- Ver. Czekaj.- krzyknąłem, ale dziewczyna pewnie już tego nie usłyszała.

Oczami Ver.:
Słyszałam słowa Zayna, abym poczekała. Postanowiłam nie zwracać na nie uwagi, tylko pójść już do domu. Musiałam znaleźć tylko Liama, aby się z nim pożegnać. Po drodze kilku chłopców chciało ze mną zatańczyć, ale za każdym razem im odmawiałam.

- Ooo, cześć Veronica. Jak się bawisz?- zapytał Liam. Zauważyłam, że jest już pijany. Jego słowa brzmiały jak jeden, wielki bełkot.
- Wspaniale, ale wiesz co jakoś rozbolała mnie głowa. Będę już się zbierać.- odpowiedziałam.
- No co Ty. Zostań, napijemy się jeszcze i pobawimy.- wymruczał, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Nie, na prawdę będę już spadać. Dziękuję za wspaniałą imprezę. Trzymaj się Liam i do zobaczenia w szkole.- powiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi.

Droga do domu minęła mi bez większych przygód. Tylko raz przewróciłam się przez kamień, o którego się potknęłam. Udałam się do mojego pokoju. Nie miałam ochoty na nic. Rozebrałam się szybko, założyłam piżamę i położyłam się na łóżko. Długo nie mogłam zasnąć. Rozmyślałam o pocałunku. Chyba coś zaczęłam czuć do Zayna, albo tak mi się wydaje. Jestem ciekawa czy coś znaczył dla Zayna. Długo jeszcze kręciłam się na łóżku, zanim pogrążyłam się wraz z moimi myślami w spokojny sen.

Następnego dnia:
Obudziło mnie promienie słoneczne, które przedzierało się do mojego pokoju. Leniwie przeciągnęłam się, wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do mojego lustra. Pomyślałam: OMG! Jak ja wyglądam? Wzięłam w ręce mój telefon. Była godzina 13:30 i 5 nieodebranych połączeń od mamy i tata. Zdecydowałam się, że oddzwonię żeby potem się mnie nie czepiali, jak przyjadą z powrotem do domu. Po 3 sygnałach, po drugiej stronie odezwał się głos mojej rodzicielki.

- Czemu nie odbierałaś?! Masz pojęcie jak się baliśmy z ojcem. Myśleliśmy, że coś się Tobie stało, ale widzę że nic Ci nie jest. Po prostu księżniczka, nie raczyła odebrać swojego telefonu!- krzyknęła moja mama, aż musiałam na chwilę odsunąć telefon od ucha.
- Mamo, uspokój się. Nic się przecież nie stało, byłam na imprezie i troszkę zaspałam, ale jak zobaczyłam, że mam 5 nieodebranych połączeń postanowiłam, że zadzwonię.- powiedziałam na jednym tchu, aby moja mama mi nie przerwała.
- Jak się uspokój?! Mam nadzieję, że był to Twój ostatni raz!- odparła.
- Taaaaa, więcej się to nie powtórzy.- nie miałam ochoty na kłótnię, więc spokojnie jej przytaknęłam
- A i jeszcze jedno. Obawiam się, że nasz wyjazd o kilka dni się przedłuży. Jeszcze nie wiem dokładniej jak to będzie. Dobra, będę już kończyć. Do usłyszenia.- odrzekła.
- Dobrze. Pozdrów tatę i ciocię Helen. Pa mamo.- wymamrotałam, po czym się rozłączyłam.

Chwilę zastanawiałam się co mam robić. Przypomniało mi się, że mam jeszcze do odrobienie lekcje, ale na początku zdecydowałam się na długi prysznic. Wyjęłam z komody czystą bieliznę, jakieś spodnie dresowe i za dużą szarą bluzę, która należała kiedyś do Mike' a. Skierowałam się w stronę łazienki. Zdjęłam moją piżamę i weszłam pod prysznic. Na początku polałam moje całe ciało ciepłą wodę. Na rękę wycisnęłam z butelki trochę szamponu i delikatnie wmasowałam we włosy. Na gąbkę nałożyłam płynu do kąpieli i umyłam resztę ciała, po czym spłukałam się wodą, z piany. Wyszłam z kabiny i dotknęłam stopami zimnych kafelków. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Z wieszaka wzięłam suchy ręcznik i porządnie się wytarłam. Założyłam wcześniej przygotowaną bieliznę, potem resztę ubrań. Zeszłam na dół, aby coś zjeść. Zrobiłam sobie smażoną pierś z kurczaka i sałatkę. Zjadłam dość szybko, bo strasznie byłam głodna. Popiłam wszystko zimnym sokiem pomarańczowym. Nie miałam ochoty na nic, ale musiałam zrobić te przeklęte lekcje. Na samym początku zajęłam się matematyką, która poszła mi dość sprawnie. Następnie biologią i na końcu angielskim. Weszłam na facebooka. Liam wstawił zdjęcie z imprezy na którym byłam oznaczona. Aż się uśmiechnęłam, wyglądało przekomicznie. Jeszcze chwilę poprzeglądałam posty i zdjęcia znajomych. Odłożyłam laptopa na miejsce. Była godzina 20:00. Byłam bardzo zmęczona, więc postanowiłam pójść spać. Gdy zamknęłam oczy, miałam obraz- mnie całującą się z Zaynem. W ogóle nie mogłam zapomnieć o tym, co wczoraj wydarzyło się pomiędzy mną a Zaynem. Nadal czułam smak jego ust. Były takie słodkie i namiętne. Były najlepszą słodyczą, jaką kiedykolwiek próbowałam. A na dodatek ten idealny zapach perfum, połączone z dymem papierosowym, których nie da się zapomnieć. Z takimi myślami odpłynęłam do Krainy Morfeusza.

Następnego dnia:
Obudził mnie dźwięk budzika. Wyłączyłam go i chwilę jeszcze poleżałam. Wiedziałam, że jest to nieuniknione i muszę wstać, aby zdążyć do szkoły. Użyłam ostatnich sił, żeby podnieść się z łóżka. Weszłam do łazienki, wzięłam szybki i odświeżający prysznic. Włosów już nie myłam, bo robiłam to wczoraj. Zawinęłam się w ręcznik, wyszorowałam zęby i udałam się do garderoby. Ubrałam na siebie stanik, majtki, koszulkę na ramiączkach z nadrukiem, jasne jeansy z wysokim stanem i czarną kurtkę skórzaną z ćwiekami. Rozczesałam włosy, zostawiłam je wyjątkowo rozpuszczone, tylko lekko podkręciłam je prostownicą, aby wyglądały bardziej korzystnie. Zrobiłam lekki makijaż, który składał się z: pudru, maskary i błyszczyka do ust. Założyłam jeszcze białe conversy, popryskałam się perfumami, wzięłam torbę z książkami do której wrzuciłam: telefon, słuchawki, gumy do żucia i chusteczki higieniczne. Zeszłam na dół, zahaczając przy tym kuchnie, gdzie zabrałam jedno jabłko. Wyszłam z domu zamykając przy tym drzwi na klucz. W drodze do szkoły postanowiłam zadzwonić do rodziców.

- Cześć tato! Co tam u Was?- zapytałam, poprawiając przy tym swoją torbę.
- Hej córciu. Miło, że dzownisz. U nas wszystko w porządku. Niestety ciocia Helen czuję się bez zmian. A Ty jeszcze nie w szkole?- zapytał.
- Właśnie jestem w drodze. Dobra tato, ja już dochodzę do szkoły. Będę kończyła. Pozdrów tam wszystkich. - powiedziałam.
- Dobrze córciu. Miłego dnia życzę. Trzymaj się i bądź grzeczna.- odrzekł.
- Nie martw się o mnie tato. To pa.- powiedziałam i rozłączyłam się.

Weszłam do szkoły, nie zważając na nikogo podeszłam do szafek. Wyjęłam książkę z biologii. Chciałam zamknąć szafkę, ale ktoś mi w tym przeszkodził. Był to Zayn.

-Hej. Veronica. Pogdamy?- zapytał mnie, uśmiechając się przy tym.
- Yyy, hej. Zayn teraz nie mam czasu. Spieszę się na lekcję.- powiedziałam.
- Ok, to może w czasie przerwy obiadowej?- puścił do mnie oczko. Czemu on to robi? Nie wie, że na ten gest zawsze się rumienię?
- No dobrze. Na prawdę nie mam czasu.- odparłam. W tej samej chwili zadzwonił dzwonek na lekcje.
- Zapomniałaś? Chodzę z Tobą do jednej klasy, możemy pójść razem...- zaśmiał się i zamknął moją szafkę.
- Jak chcesz.- wymamrotałam.

Było to trochę dziwne, iść do klasy z Zaynem. W prawdzie nie odzywaliśmy się do siebie, ale mimo to dla mnie było to trochę krępujące. Usiadłam na swoje miejsce. Myślałam już, że będę sama siedzieć w ławce tak jak zawsze, ale nie było mi to dane. Zayn odsunął obok mnie krzesło i na nim usiadł. Uśmiechnął się do mnie, najpiękniejszym uśmiechem jakim mógł mnie ktoś obdarzyć. Bynajmniej tak mi się wydawało. Na lekcji w ogóle nie mogłam się skupić. Było to spowodowane przez jedną osobę, o której cały czas myślałam. Za każdym razem, kiedy spoglądałam na mulata, jego oczy były skupione na mojej osobie. Dekoncentrowało to mnie, a na dodatek strasznie pociły mi się ręce. Gdy zadzwonił dzwonek, szybko spakowałam swoje książki i wyszłam z klasy. W końcu mogłam odetchnąć. Przy nim nawet nie mogłam prawidłowo oddychać. Mam nadzieję, że na każdą dziewczynę tak działa. Do przerwy obiadowej wszystkie lekcje siedziałam z Zaynem, albo na odwrót- on siedział ze mną. Te 180 minut, były dla mnie chyba najbardziej męczące w życiu. Przyszedł czas na obiad. Miałam nadzieję, że na stołówce jednak go nie spotkam. Skierowałam się do długiej kolejki po jedzenie. W końcu, gdy przyszła kolej na mnie, wzięłam to co zawsze, czyli zwykłą sałatkę i do tego sok. Udałam się do stolika, który znajdował się koło okna. Skupiłam się na jedzeniu nawet nie zauważyłam, kiedy Zayn stanął nade mną.

- Przepraszam panią, można się przysiąść?- zapytał swoim seksownym głosem.
- Taaa... A mam jakieś inne wyjście?- zapytałam.
- Obawiam się, że nie.- wypowiadając te słowa, uraczył mnie swoim zniewalającym uśmiechem.
Chwilę trwaliśmy w ciszy. Aż w końcu przerwał ją Zayn.

- Chciałbym się o coś Ciebie zapytać.-powiedział, denerwując się przy tym. Wyglądało to na prawdę uroczo w wykonaniu Zayna.
- Pytaj, ale mam nadzieję że nie będzie to nic strasznego.- zaśmiałam się.
- Nie, nie martw się....- chwilę zrobił pauzę. - Może moglibyśmy się dzisiaj spotkać po szkole?- zapytał. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
- Hmmm... Ok.- odparłam nieśmiało.
- Na prawdę?!- zapytał.
- Tak... A w ogóle gdzie byśmy poszli?- wymamrotałam.
- A to już niespodzianka. Bądź gotowa o 19:00. Przyjadę po Ciebie pod dom.- odrzekł.
- Dobrze.- powiedziałam.
- To do zobaczenia Ver. - odparł, przy czym stanął z krzesła.
- Pa, Zayn.- powiedziałam. Widziałam jak Zayn oddala się ode mnie, w połowie drogi odwrócił się na chwilę, spojrzał na mnie i pomachał ręką.

Oczami Zayna:
Zgodziła się, nie wierzę. Muszę zapytać się Liama, co dokładniej lubi Veronica. Chcę zrobić na niej jak najlepsze wrażenie. Boję się tylko o to, że kiedyś dowie się o mojej przeszłości. Nie chcę, żeby zmieniła o mnie raptownie zdanie. Na korytarzu ujrzałem Liama siedzącą z jakąś dziewczyną.

- Cześć Liam musimy pogadać.- powiedziałem.
- Teraz, jestem zajęty Zayn.- odparł.
- Ale to jest bardzo ważne.- powiedziałem i przeczesałem swoje włosy ręką.
- Nie będę Wam przeszkadzać chłopaki. Jak chcecie pogadać to już mnie nie ma.- odrzekła dziewczyna, która stała z ławki.
- Sophia nie musisz.- powiedział Liam, łapiąc ją za rękę.
- Na prawdę nic się nie stało. Pogadamy później.- powiedziała i odeszła od nas.
- Dobra Zayn. O co chodzi? Co było tak ważnego?- zapytał.
- Yyy... Umówiłem się z Veronicą na randkę. Zbytnio jej tak dobrze nie znam, a Ty jesteś jej najlepszym kumplem, więc może powiedziałbyś mi co ona najbardziej lubi?- zapytałem.
- Tylko od razu mówię, Zayn nie skrzywdź jej. Już raz została zraniona. Nie chcę, żeby znowu coś takiego przeżyła.- ostrzegł mnie.
- Spokojnie. - odrzekłem i klepnąłem Liama po ramieniu.
- Veronica tak jak każda kobieta lubi czerwone róże. Uwielbia romantyczny nastrój, świece itp.
- Dzięki stary. Już mam pomysł.- powiedziałem. Całą randkę miałem przed swoimi oczami.
- Nie ma sprawy. Dobra spadam. - odrzekł Liam i poszedł w stronę sali gimnastyczne.

Wszystko już wymyśliłem. Mam nadzieję, że spodoba się jej co planuję zrobić. Cholera mam mało czasu. Muszę urwać się z lekcji, żeby wszystko było przygotowane na czas.

Oczami Ver.:
Nie wierzę. Zayn zaprosił mnie na randkę. Ale co ja najlepszego zrobiłam. Miałam na razie dać sobie spokój z chłopakami, ale z drugiej strony jak miałam mu odmówić. Przez resztę lekcji nie widziałam już Zayna. Mam nadzieję, że to nie przeze mnie nie ma go w szkole. Może się rozmyśli i postanowił mnie unikać. Stop! Veronica, przestań wymyślać już jakieś chore scenariusze. Gdy byłam już po lekcjach udałam się do domu. Do 19:00 miałam jeszcze dużo czasu, więc zdecydowałam, że na początku odrobię pracę domową. Miałam tylko jeden kłopot. W co się ubiorę na randkę z Zaynem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz