niedziela, 21 czerwca 2015

Informacja

Ten blog jest moim pierwszym i proszę Was, te osoby co czytają moje rozdziały niech zostawią jakiś komentarz, nawet z uwagami. Po prostu chcę wiedzieć czy podoba Wam się czy nie... 

sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 3

Przyszłam ze szkoły po 15:00. Ten dzień strasznie mnie wymęczył, może nie tak fizycznie, jak psychicznie. Weszłam na górę po schodach do mojego pokoju. Zdjęłam kurtkę i rzuciłam na łóżko plecak. Postanowiłam coś zjeść, więc zeszłam na dół do kuchni mając nadzieję, że nie będzie tam mojej rodzicielki. Na szczęście nikogo nie było. Pomyślałam, co bym mogła zjeść. Mój wybór padł na jogurt truskawkowy. Może każdemu mogłoby się wydawać, że czymś takim nie można się najeść. Owszem, ale zdecydowałam że kilka zbędnych kilogramów zrzucę. Chociaż każdy uważa, że moja waga jest idealna i nie powinnam nic w sobie zmieniać. Po zjedzeniu wyrzuciłam pusty kubeczek do kosza, nalałam sobie jeszcze szklankę soku pomarańczowego i udałam się z powrotem do pokoju, aby odrobić zadane lekcję, by mieć resztę wolnego dnia. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wzięłam telefon do ręki i odczytałam sms-a od mojej koleżanki Jesici.

- Hej. Co Ty na to, abyśmy się spotkały w parku za pół godziny?

- Spoko. Czemu nie? I tak zbytnio nie mam nic do roboty.
- Czyli jesteśmy umówione. Do zobaczenia.

Zaczęłam się szykować. Otworzyłam szafkę w celu znalezienia odpowiednich ciuchów. Mój wybór padł na czarne, dopasowane leginsy i tego samego koloru T-shirt z kolorowymi napisami. Do tego skórzana kurtka z ćwiekami i białe adidasy Air Maxy. Związałam moje włosy w luźny kok, czyli w artystyczny nieład, popryskałam się jeszcze perfumami i udałam się na wcześniej umówione miejsce. Szłam powoli, podziwiając okolicę. Było tutaj pięknie, wszędzie były drzewa, krzewy, matki spacerujące z wózkami z dziećmi i pary całujące się ze sobą. Przypomniała znowu mi się sytuacja sprzed kilku dni, z Mikiem w roli głównej. Nigdy mu tego nie wybaczę, nie wyobrażam nawet sobie, abym mogła z nim być. Nadal do mnie pisze i dzwoni, ale lekceważę to. Niech chociaż w 50 % poczuję taki sam okropny ból co ja. Z daleka zauważyłam idącą w moją stronę koleżankę.


- Hej Ver. Co tam u Ciebie? Jak się czujesz?- spytała się.

- Spoko, już coraz lepiej. Muszę sobie jakoś radzić. Nie mam innego wyjścia. A u Ciebie?-zapytałam.
- Hmm... U mnie bez zmian. Z Nickiem układa mi się wspaniale. Jest cudowny, słodki i taki kochany. Chyba nie mogłabym sobie lepszego wymarzyć. No właśnie, muszę Ciebie z nim zapoznać. - powiedziała.
- To się bardzo ciesze. Wierzę, że nie okaże się takim chujem jak Mike. Chętnie poznam tego przystojniaka. - odparłam.
- Słyszałam że do Twojej klasy doszedł jakiś chłopak. Jak mu tam było?- zapytała.
- Yyyy...Zayn...- odpowiedziałam.
 - A no właśnie. Strasznie głośno jest o nim w szkole. Proszę Cię, uważaj na niego. Od kogoś słyszałam, że lubi zabawiać się z ładnymi dziewczynami, a Ty do takich się zaliczasz.- oznajmiła.
- Jesica, no co Ty. Na pewno nie jestem w jego typie, on może mieć każdą. A zresztą nie jestem nim zainteresowana, więc nie masz się o co martwić.- odparłam.
- Ok, wierzę Ci. Ale pamiętaj o tym, co mówiłam.- rzuciła

Spacerowałyśmy jeszcze kilka z godzinę tak rozmawiając. Tego było mi trzeba. Po prostu częściej muszę gdzieś wychodzić. Przed domem byłam tak przed 20. Zauważyłam, że w salonie świeci się światło, czyli to znaczy że są moi rodzice. Otworzyłam drzwi najciszej jak mogłam, ale niestety nie udało mi się uniknąć konfrontacji z moją matką.


- A gdzie Ty się tak szlajasz po nocach. Mówiłam Ci, że w tygodniu bez mojej zgody po szkole nie możesz nigdzie wychodzić!- krzyknęła.

- Mamo, przestań! Nie jest tak wcale późno, a tak po za tym to odrobiłam lekcję i co miałam robić sama w domu?- zapytałam.
.- Nic mnie to nie obchodzi, jak jeszcze raz bez pytania pójdziesz gdzieś, to inaczej się z Tobą policzę.- odparła.

Dłużej nie mogłam tego słuchać. Szybkim krokiem udałam się do pokoju, zamykając przy tym drzwi na kluczyk. Zdjęłam buty, kurtkę i położyłam się na łóżko. Do ręki wzięłam laptopa. Weszłam na facebook'a. Miałam jedno zaproszenie, które okazało się być od Zayna Malika. Przez jakiś czas zastanawiałam się czy mam dodać go do znajomych po tym co Jesica dzisiaj mi powiedziała. Po chwilowym namyślę doszłam do wniosku, że przyjmę jego zaproszenie. Nic mi się przecież nie stanie. Nie jest on jakimś bandytą lub gwałcicielem. Poprzeglądałam jeszcze posty moich znajomych i odłożyłam sprzęt. Wyjęłam z szafki moją piżamę, czystą bieliznę i udałam się do łazienki. Gdy byłam już umyta, wróciłam do pokoju. Zdecydowałam, że poczytam jeszcze książkę Marty Fox pt.,, Magda. Doc”. Jest to książka o osiemnastoletniej dziewczynie, którą poznajemy w dramatycznym okresie jej życia, zachodzi w ciąże z nieodpowiedzialnym chłopakiem. Od matki nie ma żadnego wsparcia, dosłownie zostaje sama ze wszystkim. W końcu największą pomoc odnajduje, u chłopaka ojca swojego dziecka. Jest to trochę dość oryginalny utwór, ale kocham do niego powracać. Podziwiam główną bohaterkę za jej determinację, pewność siebie i upór godny pochwały. Po tym jak skończyłam czytać książkę ustawiłam budzik na 6:30, bo na 8:00 mam do szkoły. Leżąc tak myślałam nad sensem życia i czy kiedykolwiek spotkam tego jedynego. Z taką myślą oddałam się w objęcia Morfeusza.




niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 2

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. Była godzina 10:30. Czułam się fatalnie i zapewne jeszcze gorzej wyglądałam. Gdy pomyślałam sobie, o tym co wczoraj się wydarzyło, znów w oczach pojawiły się łzy. Jak on mógł mi to zrobić? Cholerny egoista! Najgorsze jest to, że nie mam pojęcia jak mam wyleczyć się z tak silnego uczucia, które do niego darzyłam. Był dla mnie całym światem, myślałam że on mnie kocha. Najwidoczniej grubo się pomyliłam. Spojrzałam na siebie, byłam ubrana we wczorajsze ubrania. Podeszłam do lusterka, prezentowałam się okropnie. Miałam wory pod oczami i rozmazany tusz a na dodatek całe włosy rozczochrane. Nie miałam ochoty na nic, ale wiedziałam że jak nie wstanę, to moja matka będzie się mnie czepiać. Zebrałam w sobie wszystkie siły i poszłam się umyć. Ubrałam się w czarne leginsy i ze 2 rozmiary większą bluzę z kapturem. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie siedzieli już moi rodzice pijąc przy tym kawę.
- O, wstała wreszcie księżniczka! Ile to można spać? I o której to się wraca do domu?! Czekaliśmy na Ciebie z ojcem do 1 w nocy!"- krzyknęła moja matka.
Wiedziałam, że tak będzie. Zawsze się mnie czepia. Nigdy nie była wyrozumiałą matką.
- Mamo! Przestań w końcu się tak zachowywać! Wczoraj były moje 17 urodziny. Chyba mogłam później wrócić do domu. Traktujesz mnie jak małe dziecko!"
- Do póki jesteś na moim utrzymaniu, będziesz przestrzegać moich zasad! Zrozumiano?! Czy mam jeszcze raz powtórzyć?".
Nic nie odpowiedziałam, tylko wybiegłam z domu i zaczęłam płakać. Jak ona może być taka w stosunku do mnie. Nic jej przecież nie zrobiłam. No ale cóż, rodziców się nie wybiera a zwłaszcza matki. Jak skończę 18 lat, wyprowadzę się z domu i zacznę własne życie. Spacerowałam tak kilka godzin, myśląc o tym co się wydarzyło. Strasznie Mike mnie zranił, a w tym momencie czuję się jak najgorszy śmieć. W pewnym momencie wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Kurwa...!!! Uważaj jak chodzisz"- krzyknął.
- Przepr....Przepraszam"- odparłam nieśmiało. Był to młody, czarnowłosy chłopak z brązowymi oczami. Ubrany w obcisłe dżinsy i w czarną koszulkę. Z pod rękawów wystawały różne tatuaże.
- Dobra następnym razem uważaj."-odpowiedział
- Przepraszam jeszcze raz."- powiedziałam.
Szybko odeszłam od niego i poszłam do domu. Była godzina 19:00. Zdałam sobie sprawę, że jutro trzeba iść do szkoły. Najgorsze jest to, że Mike chodzi do tej samej co ja i będę musiała codziennie się na niego gapić. Spakowałam się, poszłam się umyć i przebrałam się w piżamę. Włączyłam telewizor, aby obejrzeć coś ciekawego. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Zerknęłam na telefon. Był to Mike:
- Veronica, przepraszam Cię. Proszę wybacz mi, to był błąd."
Pomyślałam sobie, co za debil. Po tym wszystkim co mi zrobił, mam mu tal wybaczyć. Nadal go kocham, ale nie mogłabym być z taką osobą, która mnie tak zraniła
- Mike, to już koniec! Nigdy do Ciebie nie wrócę. Proszę Cię, nie pisz i nie dzwoń do mnie. Po prostu zapomnij o mnie, a ja zapomnę o Tobie."- napisałam i wysłałam wiadomość.
Długo nie mogłam zasnąć, przypomniał mi się chłopak ze spaceru na którego wpadłam. Był bardzo przystojny, ale też i tajemniczy. Strasznie mnie zaintrygował. Te jego oczy, w których można było zauważyć iskierki. Stop! Veronica, nie myśl o nim. Na pewno już więcej go nie spotkasz. Z takim założeniem zasnęłam i odpłynęłam w Krainę Morfeusza.


Następnego dnia:
Obudziłam się o godzinie 6:30. Do szkoły miałam na 8:00, więc postanowiłam zacząć się szykować. Na nic nie miałam ochoty, ale postanowiłam że nie dam Maikowi satysfakcji i będę udawać, że te rozstanie nic dla mnie nie znaczyło. Muszę być silna, więc ubrałam się jak najlepiej, czyli w czarną, dopasowaną sukienkę. Na nią założyłam kurkę skórzaną z ćwiekami i tego samego koloru glany. Mocno się pomalowałam, podkreśliłam oczy czarną kredką, zrobiłam kreski eyelinerem, użyłam tuszu do rzęs i na końcu pomalowałam usta czerwono-krwistą szminką. Popryskałam się tylko perfumami i byłam gotowa. Wyszłam z domu nie przekraczając nawet progu od kuchni, ponieważ wiedziałam że będzie siedziała tam moja rodzicielka, a nie miałam dzisiaj ochoty na jakąkolwiek kłótnię. Szłam do szkoły powolnym krokiem, bo miała dużo czasu na dojście do niej. Gdy przekroczyłam szkołę, podeszłam do szafek, aby wyjąć z niej książki na pierwszą lekcję. Przy nich spotkałam moją koleżankę Rose. Nie byłam zbytnio lubiana w szkole, miałam opinię kujonki, zresztą wcale się nie dziwię.
- Świetnie dzisiaj wyglądasz Veronica"-powiedziała
- Dzięki"-odparłam słabym głosem
- Ver, co się stało? Przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć."- odparła
- Zerwałam z Mikiem"- rzuciłam
- Ale jak kto? Byliście przecież świetną parą"- rzekła
- Wiem o tym, też tak sądziłam, ale było tylko tak do soboty. Widziałam go z inną, która robiła mu loda"- ostatnie słowa powiedziałam ledwo słyszalnie.
- Pamiętaj jestem z Tobą, najwidoczniej nie był Ciebie warty. Będzie tego żałować"- rzekła Jesica.
- Dziękuję Ci. Dobra lecę. Pierwszą mam chemię z Panią Zdunek, więc sama rozumiesz. Obowiązki wzywają"- uśmiechnęłam się do niej i poszłam pod klasę. Gdy dotarłam pod salę, wszyscy szeptali i byli jak w jakimś transie. Podeszłam do Liama, mojego kolegi z klasy.
- Liam, co jest? Czemu one tak dziwnie się zachowują?"- zapytałam
- Dzisiaj ma dojść do naszej klasy, jakiś nowy uczeń. Ponoć bardzo przystojny. Już prawie wszystkie dziewczyny napaliły się na niego"- zaśmiał się.
- Spoko, ale nie wszystkie, bo ja nie"- uśmiechnęłam się nie śmiało.
W tej samej chwili zadzwonił dzwonek na lekcję, zajęłam ostatnią ławkę od okna. Zawszę sama siedziałam. Niestety taki jest los kujonki, już się do tego przyzwyczaiłam. Nauczycielka zapisała temat na tablicy i zaczęła go tłumaczyć. Nie mogłam zbytnio się skupić, więc zaczęłam mazać coś tam po zeszycie. W tym momencie otworzyły się drzwi od klasy. Nie spojrzałam nawet kto wszedł.
- Malik, pierwsza lekcja w nowej szkole, a Ty zdążyłeś się już spóźnić"- powiedziała Pani Zdunek, lekko poddenerwowana.
- Dobra, dobra. Więcej się to nie powtórzy"- odparł chłopak. Miał lekko chrypkę w głosie, co było bardzo seksowne.
- Usiądź w ostatniej ławce od okna"- rozkazała.
Nagle krzesło obok mnie się odsunęło. Lekko zerknęłam na mojego towarzysza. Moim oczom ukazał się ten sam chłopak, co na niego wpadłam na spacerze. Zauważył, że na niego się patrze i uwodzicielsko się do mnie uśmiechnął. Pewnie w tej chwili zrobiłam się cała czerwona, więc odgarnęłam moje włosy na twarz.
- Cześć. Jestem Zayn. Skądś Cię kojarzę. A no tak, to Ty na mnie wczoraj wpadłaś"- powiedział.
Miałam nadzieję, że nie pamięta mnie.
- Ah...Taaak. Hm... Jestem Veronica"- lekko się zmieszałam. Odwróciłam się od niego. Dzisiaj te 45 min strasznie mi się dłużyły. W końcu zadzwonił dzwonek na przerwę. Szybko się spakowałam i wybiegłam z sali. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie usiądzie obok mnie na lekcji. Za bardzo mnie onieśmiela. W między czasie minęłam się z Maikiem na korytarzu, który zaczął mnie przepraszać. Olałam to i odeszłam od niego.

Rozdział 1

Dzisiaj była sobota 15 kwiecień, czyli moje 17 urodziny. Strasznie długo na nie czekałam, ponieważ był to dzień w którym mogłam zaszaleć. Moi rodzice byli bardzo surowi, dlatego zbytnio nie mogłam nigdzie wychodzić w weekendy. Dla nich liczyła się jedynie szkoła, nauka i abym dostała się na dobre studnia. Razem z moim chłopakiem Maikiem miałam iść o 20:00 do klubu. Byłam bardzo podekscytowana, więc zaczęłam szykować się już o 16:00. Zdecydowałam się na początku wziąć długi, relaksujący prysznic. Nalałam na gąbkę, mój ulubiony, waniliowy żel i umyłam dokładnie nim całe ciało. Potem użyłam szamponu i dobrze wtarłam go we włosy. Następnie cała spłukałam się wodą, z piany. Wyszłam z prysznica, zawinęłam się w ręcznik i udałam się do pokoju. Otworzyłam szafkę i zaczęłam szukać odpowiedniego stroju. Zdecydowała się na czarną, rozkloszowaną spódniczkę i tego samego koloru bluzkę bez ramiączek. Zrobiłam sobie mocny makijaż, włosy wysuszyłam i ułożyłam sobie w wysokiego koka. Nałożyłam na rękę bransoletki, na szyję naszyjnik z literką M, który dostałam od Mike. Założyłam wcześniej przygotowane ubranie i 15 cm szpilki. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam godzinę, była już 19:50. Pomyślałam sobie, że za chwilę powinien być mój chłopak. W tym samym momencie wszedł do pokoju, kto jak nie inny, czyli Mike:
- Pięknie wyglądasz, zresztą tak jak zawsze"- cmoknął mnie w usta. Pocałunek trochę się pogłębił, więc się odsunęłam.
- Dobra, dobra chodźmy już, bo się spóźnimy"- powiedziałam.
- Ok, ale mam coś jeszcze dla Ciebie"- w tej chwili wyciągnął z kieszonki od spodni, pudełeczko i mi je wręczył. Otworzyłam je, a moim oczom ukazała się piękna bransoletka za złota. Pewnie musiała kosztować fortunę.
- Mike nie trzeba było, nie potrzebnie się wykosztowywałeś".
- Dla Ciebie wszystko kochanie. Daj pomogę Ci ją założyć"
Zapiął mi biżuterię na rękę, była przecudna.
- Idziemy już?"- zapytał.
- Tak"- odpowiedziałam.
Popryskałam się jeszcze perfumami i wyszliśmy z domu. Mike, jak przystało na dżentelmena otworzył mi drzwi od samochodu. Zajęłam miejsce pasażera, za chwilę obok mnie pojawił się mój chłopak. Droga do klubu minęła bardzo szybko, ponieważ przez całą drogę rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. Dojechaliśmy pod budynek, Mike otworzył mi drzwi i udaliśmy się w miejsce kolejki. Gdy kupiliśmy bilety, weszliśmy do klubu. Było bardzo dużo ludzi, ale cóż można było się tego spodziewać w końcu była sobota. Bardzo dobrze się bawiliśmy. Tańczyliśmy, piliśmy alkohol, tak jak powinno być na dyskotece. Po około dwóch godzinach Mike i ja byliśmy już trochę podpici. W pewnym momencie zrobiło mi się słabo, więc postanowiłam pójść do łazienki, aby trochę ochłonąć zostawiając tam mojego chłopaka samego na parkiecie. Przecisnęłam się przez tłum ludzi i doszłam do toalety. Przemyłam twarz zimną wodą, poprawiłam włosy i wyszłam z łazienki. Gdy byłam już na sali zaczęłam szukać Mike, ale nie mogłam go znaleźć. Zdecydowałam, że pójdę na dwór i tam go poszukam. Gdy wyszłam rozejrzałam się i z oddala zobaczyłam dwie osoby, które opierały się o ścianę budynku. Podeszłam trochę bliżej, to co zobaczyłam było nie do opisania. Był to mój chłopak i jakaś długonoga blondyna, z dużymi cyckami, która robiła mu loda. Byłam jak w transie, podbiegłam do nich i zaczęłam krzyczeć.
- Co to ma znaczyć? ! Co tu do diabła się dzieje???!!!"- wydarłam się na cały głos.
Dziewczyna szybko się od niego odsunęła i uciekła. Mike zapiął spodnie i zaczął się śmiać.
- Słyszysz skurwielu co do Ciebie mówię?
On zaczął się tylko głośniej śmiać. Jeszcze bardziej się wkurzyłam. Z nerwów zaczęły zbierać mi się łzy w kącikach oczu.
- Co Ty myślałaś, że jestem Twoim księciem z bajki?? Niestety kochanie, grubo się pomyliłaś?" - powiedział, przy czym trochę zaczął mu się język plątać
- Nie mogę w to uwierzyć, że poszedłeś z jakąś dziwką za klub na lewo"-ostatnie słowa powiedziałam cicho, zaczął łamać mi się głos. Nie wytrzymałam i rozpłakał się. On nic, kompletnie nic. W ogóle na to nie zareagował, a z jego twarzy nie schodził szyderczy uśmieszek.
- Byłaś dla mnie nikim. Zwykłą szmatą z którą mogłem się nieźle zabawić".
Gdy usłyszałam te słowa, zamurowało mnie.
- Jesteś chujem, zastanawiam się jak ja mogłam być taka naiwna i z Tobą być". Po tych słowach uciekłam od niego, dłużej nie zniosłabym jego towarzystwa. Zadzwoniłam po taksówkę, która zawiozła mnie do domu. Wbiegłam do mojego pokoju trzaskając drzwiami. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam szlochać. Był dla mnie wszystkim, dałam mu to co dla dziewczyny jest najważniejsze, czyli dziewictwo. Najgorszy dzień w moim życiu i na dodatek były to moje urodziny. Nigdy więcej nie zakocham się w żadnym chłopaku. Z taką myślą zasnęłam i odpłynęłam w krainę Morfeusza.

Prolog

Jeden chłopak, jedna chwila, jedne spojrzenie, wystarczyło aby jej życie zmieniło się diametralnie. Obiecywała sobie, że nigdy więcej w nikim się nie zakocha, jednak miłość była od niej silniejsza. Czy popełniła błąd zakochując się w Zaynie? Jakie losy spotkają Veronicę?